Category Archives: Michał mówi…

Podsumowanie i rozliczenie planów długofalowych – faza druga (wrzesień 2014 – grudzień 2017)

Prr, Michale! Co, jak, kiedy, gdzie? Od kiedy ta strona stała się miejscem do składania korpo raportów? Czy zrobił się z Ciebie taki urzędas? Jaka druga faza? A gdzie pierwsza? No postradał zmysły człowiek, co te wielkie miasta robią z ludźmi! Zrobił magistra i już kiełbie we łbie, poszedłby do jakiejś normalnej pracy na budowę to by poznał życia i by odechciało mu się…

Dobra, poleciałem z fantazją.

Nie, nie jest to strona do składania korpo raportów, ale kiedy już blisko pięć lat temu stworzyłem tą stronę tego typu raporty pojawiały się w takiej lub innej formie, zaszyte gdzieś pomiędzy tekstam. Zdawałem Wam nie raz relację z mojego życia, na tyle na ile pozwalam Wam – przypadkowym Czytelnikom – w moje życie wejść, czyli (uwierzcie lub nie) niewiele. Wiem, że wygląda to troszeczkę inaczej, ale taka już moja taktyka – staram podać na tyle dużo szczegołów, żeby było ich niewiele, ale żeby ludziom wystarczyło i nie próbowali grzebać w moim życiu głębiej. Nie wychodzi na każdym kroku, bo zawsze znajdą się tacy jeden z drugim i wejdą z buciorami niepytani.

 Tak czy siak – nie raz pisałem tu o swoich planach, kolejnych rzeczach, które udało mi się zrobić, ale nigdy nie zrobiłem tego w ułożony sposób, a więc teraz – głównie dla siebie, żeby podsumować ostatnie kilka lat – powierzchownie przyjrzę się moim celom życiowym, ponieważ całkiem niedawno skończyła się już ich druga faza i stanąłem przed lustrem nie mając już żadnego celu w życiu. Przed chwilą na kartce spisałem sobie jednak plany dotychczasowe i wstępne założenia kolejnych, także jest co analizować. A że moja próba przewidnikowska z harcerstwa nauczyła mnie, że warto stawiać przed sobą mierzalne cele, z których potem możesz się sam rozliczyć, także od tamtej pory tak właśnie dla siebie robię.

ZAPRASZAM DO POMNIKA PRÓŻNOŚCI, KTÓRY SAM SOBIE WYSTAWIAM.

Najpierw szybki sprint przez plany z pierwszej fali. Pierwsza fala powstała gdzieś na jesień 2013 roku i pięknie pokazuje ją jedno zdanie użyte w tekście, w którym podsumowywałem cały rok 2013: Jakie plany na rok 2014? Pomyślne ukończenie licencjatu, obrona pracy i rozpoczęcie magisterki w Łodzi. A oto konkretne punkty na tamten okres:

  • obronić licencjat – obroniony w pierwszym terminie na 5, pracę oddałem niesprawdzoną (dzięki promotorowi) licząc, że będzie wystarczjąco dobra, ale dostałem za nią samą 4;
  • odłożenie pieniędzy na wyjazd do Łodzi – odłożyłem; niewiele, ale wyliczyłem, że starczyłoby mi na półtora miesiąca życia w Łodzi, co dałoby trochę, aczkolwiek niewiele, czasu na znalezienie pracy na miejscu;
  • wyjechać do Łodzi na studia magisterskie – ten cel także został osiągnięty, przeprowadziłem się tam we wrześniu 2014 roku (wciąż mieszkam w tym samym miejscu!).

Pierwsza fala była skromna, ale wtedy jeszcze nie wierzyłem w siebie na tyle, żeby mierzyć jakoś wysoko, pewność przyszła później, kiedy osiągnąłem to i owo. No ale, będąc już na miejscu w Łodzi potrzebowałem nowych celów, ponieważ stare zrealizowałem i żeby dalej motywować siebie i ewaluować własny proges to właśnie było konieczne. Na tym etapie miałem trochę więcej możliwości i wymagań do samego siebie, także lista była dłuższa. Poniżej wszystkie moje cele, które miałem dla siebie (oprócz dwóch osobistych, których nie powinienem tutaj umieszczać; ha, won z buciorami!) i jak przebiegła ich realizacja z mojej strony. Poniższe cele powstały we wrześniu 2014 roku, tuż przed rozpoczęciem zaocznych studiów magisterskich:

  • skończyć i obronić magistra – wydałem bardzo dużo pieniędzy na studia i spędziłem nad tym wszystkim zbyt wiele czasu, żeby porzucić ten cel i się poddać, a mogło być blisko, ponieważ zastały mnie inne priorytety (praca; pisałem nawet o tym raz – TUTAJ), a do tego w pierwszym terminie (wiosna 2016) nie udało mi się pracy napisać, nie miałem w ogóle weny. A jadąc do Łodzi był to mój główny cel życiowy! Jest to więc cel, którego osiągnięcie poszło mi najgorzej, ale ostatecznie udało się – na koniec listopada zostałem magistrem filologii angielskiej, teraz tylko czekam aż dadzą mi dyplom;
  • znalezienie jakiejkolwiek pracy, która zapewniłaby mi najniższą krajową – trzeba opłacić czynsz, mieć za co jeść, i w zasadzie tylko o takie podstawowe funkcje życiowe mi chodziło, nie potrzebowałem wtedy więcej. Cel osiągnięty po tygnodniu poszukiwania pracy – zostałem recepcjonistą w hotelu Ibis. Już niektórzy z Was wiedzą, że nie było to dla mnie najlepsze miejsce i opuściłem ten statek na początku grudnia, a trzy dni później (po weekendzie) miałem już nową pracę – kierowca w wypożyczalni samochodów. I tutaj było całkiem fajnie – ale pieniądzie strasznie się nie zgadzały. Po trzech tygodniach zmuszony byłem zrezygnować i w pewien weekend nie miałem pieniędzy, dosłownie. Na szczęście, znajomy z wypożyczalni podał moje CV do znajomego pracującego w Fujitsu, gdzie pracuję już prawie trzy lata. Cel zrealizowany, aczkolwiek z małym poślizgiem po drodze, gdzie ryzykowałem bardzo dużo, ale ostatecznie ryzyko się bardziej niż opłaciło.
  • dodatkowe zarobki na korkach, ok. 5-6 uczniów – we Włocławku na licencjacie to było moje jedyne źródło utrzymania, nie przeszłoby to w Łodzi, ale jako dodatkowe było nawet konieczne, żebym miał jakikolwiek komfort życia. Niestety, pierwszy rok akademicki (2014/2015) przyniósł mi niewielu uczniów, ale na bezrybiu i rak ryba. Dużo lepszy był rok akademicki 2015/2016, gdzie uczniów miałem więcej, ale też coraz bardziej byłem wkręcony w pracę w Fujitsu i już powoli miałem dosyć ciągłej bieganiny, którą uprawiałem od trzech lat i chciałem w końcu więcej pomyśleć o swoim czasie wolnym, więc podczas wakacji 2016 podjąłem świadomą decyzję o rezygnacji z korków, bo i tak moja standardowa pensja bardzo mnie satysfakcjonowała. Cel – osiągnięty, pomógł mi po drodze i mogłem go porzucić, gdy nie był już potrzebny.
  • po dwóch latach i obronie magisterki znalezienie pracy, z którą wiązabym swoją przyszłość i która przyniosłaby mi zarobki na poziomie co najmniej 3 tysięcy brutto (dając sobie trzy lata po obronie na znalezieniu TEJ pracy z długofalowymi możliwościami) – cóż, późna obrona magisterki mogłaby zniweczyć ten plan, prawda? No, prawie. Fujitsu, styczeń 2015. Praca, która otworzyła mi takie możliwości, których nie zakładał żaden z postawionych przed sobą celów. Ba, już nawet coś tam osiągnąłem i pokazałem się z bardzo dobrej strony – przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Ten cel nie tylko osiągnąłem, ale kilkukrotnie przekroczyłem to co sam planowałem, bo zdarzyło się to dużo wcześniej i dużo lepiej niż sam chciałem jeszcze we wrześniu 2014.
  • po skończonej magisterce kupno małego samochodu, Seicento lub Punto – cel dużo bardziej próżny, ale nigdy nie miałem własnego samochodu, a w 2014 dobiłem do 23. lat, także ćwierćwiecze na kupno auta wyglądało jako czas najwyższy. Ostatecznie wyszło tak, że przez półtora roku miałem Audi A3 1.6 (1998), a od pół roku jestem szczęśliwym posiadaczem samochodu, który chciałem mieć już lata temu – Honda Civic VIII 1.8 Sport (2009). MNIAM, SŁODKOŚCI. Cel osiągnięty dużo wcześniej i lepiej niż zakładałem.

I tyle! To były moje cele, jak widzicie – wtedy jeszcze wszystko dytkowałem pod magisterkę, która była centralną częścią mojego długofalowego planu, od niej uzależnione było w zasadzie wszystko, co potem odwróciło się o 180 stopni i studia w zasadzie były tylko przeszkodą, kiedy wszystko jedno potoczyło się dużo lepiej, niż pierwotnie zakładałem.

A skoro wszystkie cele zostały spełnione – czas wybrać nowe. Dałem sobie miesiąc, żeby je ustalić, poznać co byłoby wyzwaniem oraz ważnym elementem w moim życiu i chyba mam już szkielet kilku celów. Może kiedyś się pochwalę czy udało mi się, czy tym razem updałem nisko – ale te cele mają termin nawet 5-10 lat, robi się coraz trudniej, a kolejne kroki coraz ambitniejsze. Patrząc na nie teraz myślę sobie, że za bardzo bujam w obłokach – ale wystarczy, że spojrzę 5 lat wstecz i zobaczę w jakim momencie życia byłem. Z takiej perspektywy kolejne 5 lat wydaje się przynosić niezliczoną ilość możliwości.

I bardzo polecam stawianie sobie mierzalnych celów przed sobą, kolejnych kroków w ich osiągnięciu. Późniejszą ewaluację co poszło dobrze, co nie. Wyciągnięcie wniosków. Bo inaczej możecie nie zdać sobie sprawy jak popadniecie w stagnację i obudzicie się w wieku 40. lat nie spełniając swoich marzeń będą w pozycji, w której nigdy nie chcielibyście być.0,