Monthly Archives: Grudzień 2012

96. O zakończeniu ‚Amazing Spider-Man’

<- poprzedni tekst o komiksach

Nie, nie będzie to tekst o filmie o tytule Amazing Spider-Man. Nie miałem okazji go jeszcze obejrzeć, a i nie wiem czy mam ku temu wielką chęć, ponieważ do Spider-Mana straciłem całe swoje uwielbienie z czasów dzieciństwa. W mojej głowie powstała blokada dotyczącego tego bohatera – tak jak to on, a nie Superman czy Batman (który teraz jest na moim szczycie komiksowych priorytetów), w czasach mojej młodości był dla mnie wzorcem superbohatera, tak od jakiegoś czasu siedzie we mnie tylko i wyłącznie sentyment, bo moje odczucia co do Pająka wygasły. Czemu, co się stało…?

Jeśli nie wiecie to musicie wiedzieć, że komiksy to specyficzna sprawa, zwłaszcza wydawane tasiemcowo przez Marvela i DC Comics. Trzymajmy się cały czas przykładu Spider-Mana, ponieważ to poniekąd o nim tekst. Spider-Man po raz pierwszy pojawił się w pierwszej połowie lat 60. w Amazing Fantasy #15, a niedługo po tym dostał swoją własną osobistą główną solową serię, której tytuł brzmiał Amazing Spider-Man. W świecie komiksów czas leci dużo wolniej niż w rzeczywistości, dzięki czemu do tego momentu Peter Parker/Spider-Man nie postarzał się za bardzo; mimo iż zadebiutował 50 lat temu, to do dziś dnia przeszedł swój okres w liceum, miał kilka prac, przez chwilę był żonaty, itp. Oprócz głównej serii pojawiło się też kilka pobocznych z nim w roli głównej, on sam występował wielokrotnie gościnnie w seriach komiksowych innych superbohaterów czy oficjalnych grup jak Avengersi… Tak czy siak – w tym roku wybiła 50. rocznica powstania tej postaci, a także dzisiaj wyszedł 700. numer serii Amazing Spider-Man, czyli do tej pory wciąż i nieprzerwanie głównej i najważniejszej serii o Spider-Manie.

Losy Spider-Mana śledzę już od kilku lat, ale dopiero rok temu w lipcu postanowiłem sam czytać komiksy, bo uznałem, że mój angielski jest już wystarczająco dobry, żeby czerpać z tego przyjemność. Wcześniej kiedyś złapałem jedynie Amazing Spider-Man #600, gdzie pokazano jak bardzo walki z Pająkiem zniszczyły doktora Octopusa. No ale potem tylko śledziłem, aż nadszedł czas kiedy komiksy mnie wciągnęły i moim pierwszym zeszytem był #665. Od tamtej pory minęło siedemnaście miesięcy i dzisiaj przeczytałem #700, który zapowiadano jako zakończenie serii oraz koniec Petera Parkera jako Spider-Mana. Zaraz do tego dojdę tylko wypowiem kilka ciepłych słów na temat tego co przez ten cały czas miałem przyjemność czytać. Mianowicie – Dan Slott, scenarzysta serii, jest mistrzem w banalizowaniu rzeczy, w nieumiejętnym prowadzeniu tej postaci, w robieniu w założeniu dużych konfliktów/zagrożeń, które wychodzą jak dziecinne snuta opowiastka, w braku logiki motywacyjnej wśród postaci, a naginaniu wszystkiego do historii jaką się wymyśli, żeby pasowało na siłę… Po prostu – przez ten cały czas Dan Slott zarzynał tą postać, a jego kolejne zapowiadane wielkie historie były na poziomie niskim, niegodnym tej postaci. Przez tego właśnie pana mój stosunek do Spider-Mana się schłodził.

Nadszedł moment zapowiedzi dla numeru #700. Dan Slott znowu pusząc się jak paw ogłosił, że zrobił bohaterowi coś czego nikt inny nie odważyły się zrobić, a do tego #700 miałby być ostatnim numerem serii Amazing Spider-Man, by dać miejsca nowej o tytule Superior Spider-Man, gdzie Pająk miałby być odmieniony, ulepszony. A do tego prawdopodobnie miałby nie być Peterem Parkerem! Niby ogłoszenie spore, oczekiwania też, ale… Tak, tak Slott. A więc jak to wyszło? Ano, Dan Slott swoim sposobem wymyślił historyjkę na poczekaniu, według której umierający już Octopus zamienił umysły pomiędzy ciałem swoim i Petera (#698) używając jakiejś tam technologii (wymyślanie technologii z kosmosu, robiące wszystko bez krzty realizmu, to też specjalność Dana Slotta); Peter uwięziony w umierającym ciele rzuca wszystko na szalę i stara się dopaść swoje ciało z doktorem w głowie (#699), by w końcu doszło do konfrontacji (#700), podczas której Peterowi prawie się udaje. Prawie. Peter Parker umiera w ciele doktora, ale udaje mu się przetransferować pewne swoje kluczowe wspomnienia, dzięki którym Octopus (wciąż w ciele Petera) widzi czemu on robił to co robił i postanawia kontynuować jego schedę jako Spider-Man, jednak po swojemu…

Ach, Slott… Tak jak #700 czytało mi się nawet dobrze w porównaniu do innych zeszytów serii z ostatniego czasu, a także biorąc pod uwagę moje obawy, to jednak… No właśnie, jednak co? No jest to na poziomie Dana Slotta. Niby stało się coś wielkiego, ale się tego do końca nie czuje; poza tym jest prawie pewne, że taki stan długo się nie utrzyma, że hybryda Petera i Octopusa w końcu padnie, wspomnienia doktora pewnie zanikną i w główce zostanie sam Peter Parker i wszystko wróci do normy. Aż do momentu gdy Dan siedząc sobie nad kartkami papieru zakrzyknie: ‚A, to weźmy teraz może wsadźmy mu do mózgu kogokolwiek innego, ot tak, znikąd, bez składnego wytłumaczenia…’!

Żegnamy (tymczasowo?) Amazing Spider-Man, oraz oczekujemy (ze strachem) na styczniowy #1 serii Superior Spider-Man z doktorem Octopusem jako Pająkiem.