Monthly Archives: Luty 2012

12. O Simsach

Są rzeczy, które nie wiadomo czemu pamięta się przez wiele lat, mimo iż nie miały one zbyt wielkiego wpływu na nasze życie; ot, czasem dość głupie sytuacje, czasem dziwne skojarzenia, bez których pamiętania żylibyśmy równie dobrze jak z nimi. Ja także posiadam wiele takich różnego rodzaju rzeczy w pamięci – mimo usilnych prób wkładania sobie do głowy innych rzeczy i tak mój mózg robi wszystko po swojemu i pamięta zazwyczaj to czego nie powinien, a co powinien zakopuje w odmętach – i jedną z nich jest kilka minut pewnego dnia kilka – a może już nawet kilkanaście – lat temu. I tak, jak sugeruje tytuł tekstu, związana z grą The Sims.

Jeszcze wtedy byłem bardzo młodym człowiekiem, który fascynował się książkami o Harrym Potterze, bo trzy pierwsze części były świetnym wstępem dla młodych czytelników do wyimaginowanego świata fantasy, a jeszcze nie zdążyłem przeczytać Władcy Pierścieni ani pani Rowling nie popsuła jeszcze własnej koncepcji książek o czarodziejach kolejnymi częściami. To były czasy kiedy na naszym domowym komputerze nie mogły się znaleźć żadne gry z przemocą, więc kiedy wyszła pierwsza gra z Harrym Potterem w roli głównej – tak teraz mi się kojarzy, że akcja tego co teraz zaczynam pisać musiała rozgrywać się w 2001 roku – za każdym krokiem, który wykonywałem podczas rozgrywki, zwłaszcza podczas misji ze Snapem, bałem się tak mocno, że aż trudno mi w to teraz uwierzyć. Swoją drogą – ta gra była naprawdę wciągająca…

Jednak będę coraz bardziej zbliżał się do swojej głównej myśli, czyli wydarzenia, które pamiętam. Mianowicie kiedy razu pewnego grałem sobie w Harry’ego Pottera, a dokładniej przechodziłem misję, podczas której trzeba było unikać woźnego Filcha wracając z wieży po oddaniu smoka Hagrida (a jeszcze dokładniej, moment w bibliotece gdzie pomagał Prawie Bezgłowy Nick), do nas do domu przyszła moja chrzestna, Magda, i przyniosła bardzo ciekawą grę o krótkim i wdzięcznym tytule The Sims. Oj, jaka była nasza radocha kiedy odkryliśmy co ta gra oferuje, co można robić i jak ona jest ciekawa. Oczywiście, jako osoba, która z grami styczności niewiele miała, nie potrafiłem Simsów ogarnąć jakoś zbyt dobrze, bo niewiele grając w cokolwiek byłem raczej półgłówkiem w świecie gier komputerowych, jednak skoro nie udawało mi się zadowalać stworzonych przeze mnie postaci to przynajmniej starałem się robić im różnego rodzaju psikusy, nawet poprzez zastawianie ich meblami i rozpoczynanie pożaru.

Tak, dokładnie pamiętam w jakich okolicznościach dostałem w swoje młodociane łapki grę The Sims. I czemu teraz mi się to przypomniało? Ano, kilka dni temu zdobyłem dla Ewy The Sims 2 (wiem, jest trzecia część, ale dwójka prędzej da sobie radę na laptopie, prawdaż?) i wytrzymałem później jedynie kilkanaście godzin walczenia ze sobą, żeby nie instalować tego na moim komputerze, by przypomnieć sobie jak się gra w takie coś. Nie wytrzymałem, zainstalowałem i zacząłem. Ba, pierwszy raz w życiu gram jak należy, bez kodów, bez oszukiwania i z dbaniem o Simy! Tak czy siak; w miniony piątek mieliśmy gości. I tak, była to moje chrzestna z mężem i synem. I co się działo? Grałem z owym synem w Simsy. Dlatego właśnie wszystko mi się tak skojarzyło ładnie.

Mówcie co chcecie, że zajmuję się pierdołami, ale być może King w Dallas ’63 miał trochę racji, że przeszłość, a może dokładnie wydarzenia rozłożone w różnych punktach w czasie się harmonizują. Cokolwiek by to miało znaczyć.

OGŁOSZENIA PAFARIALNE:

  • kolejny tekst w środę 29 lutego;
  • jeśli macie jakiś pomysł na temat tekstu to proszę o podawanie koncepcji na fanpage’u na Facebooku;
  • Michał Vlog #2 pojawi się albo tego samego dnia co następny tekst, albo w czwartek, coby obie rzeczy ze sobą nie kolidowały, więc obserwujcie fanpage’a, jeśli chcecie być na bieżąco :)
Otagowane , , ,